Moja babcia zawsze miała coś do zmaszkecenia. Czasem pochowane w szafach i kredensach, czasem ustawione na stole, czekające na skosztowanie. W babcinych kieszeniach nieraz znajdowałam szkloki, a w biksie w kuchni kopalnioki. Ale to, na co cieszyłam się najbardziej, to śliwy w czekoladzie. Ich smak kojarzy mi się ze świętami, z prawdziwym rarytasem. Słodka śliwka w ciemnej czekoladzie zamieniała rodzinne spotkania w wyjątkową uroczystość. Pamiętam, że przed Bożym Narodzeniem babcia wrzucała kilka pokrojonych do moczki - żeby miała ten prawdziwy, świąteczny smak.